– Co Ty tu robisz? – zapytała zaskoczona Nuszka
– Stoję i patrzę na Ciebie, głupolu – odpowiedziała Baba, po czym zarechotała chrypliwie. Machnęła ręką na Jurka, dając mu do zrozumienia, by odszedł. Gdy chłopak zniknął, rozsiadła się znowu na mchu, niczym kwoka układająca się na niewyklutych jeszcze pisklętach.
– Chodź, chodź – wskazała Nuszce miejsce naprzeciwko siebie. Gdy dziewczyna tam usiadła, poczuła jakby weszła do jakiegoś ciepłego pokoju. Baba przez chwilę przyglądała się jej wnikliwie. Było to dość nieprzyjemne doświadczenie.
– Nie w smak Ci moja wizyta – stwierdziła Baba – rozgościłaś się tutaj.
– Tutaj jest mi dobrze – odparła Nuszka
– To dobrze – rzekła Baba, wyciągając ze szmacianej torby fajkę i rozpalając ją. Wypuściwszy z ust kółko dymu, kontynuowała – pamiętasz dzień, gdy do mnie przyszłaś?
– Tak…
– Był to dzień, w którym poznałaś swoją misję i uwierzyłaś, że jest na tyle ważna, że trzeba opuścić rodzinę.
Nuszka uznała, że pytanie o to, skąd Baba Jaga wie o jej odejściu od rodziny nie ma sensu, gdyż kobieta potrafiła rozmawiać ze zwierzętami, a te są wszędzie.
– Miło mi, że składasz mi wizytę, ale do czego zmierzasz?
– Nowe otoczenie nauczyło Cię dobrych manier. Przydadzą się – zaciągnęła się dymem z fajki. Nuszkę irytowała powolność Baby Jagi. Ta wypuściła powoli dym przez nos i powiedziała – jestem tu po to, by Ci powiedzieć, żebyś nie uspokajała serca ludzkimi obietnicami zbyt prędko.
Dziewczyna poczuła złość. Czyżby Baba Jaga próbowała kwestionować słuszność jej wyborów? Czyżby chciała zasiać w niej ziarno niepewności właśnie teraz gdy czuje, że trafiła do wyjątkowych ludzi?
– Czy tego chcesz, czy nie, TY jesteś dzika – mówiąc to zdanie, głos Baby, mimo że szeptała, wybrzmiał niezwykle wyraziście, a jej oczy błysnęły.
Ugasiła fajkę i wstała, a następnie gwałtownie wessała powietrze. W tej samej chwili Nuszka poczuła, że ciepło które ją otaczało, gdy siedziała naprzeciwko Baby Jagi, zniknęło. Rozejrzała się w poszukiwaniu Jurka, a gdy wróciła wzrokiem do miejsca, w którym stała Baba, tej już nie było.
Jurko wyskoczył zza pobliskiego drzewa:
– Już?
– No nie słyszałeś?
– Nie! Zniknęłyście, a teraz znowu jesteś! Ach te czary…