Dawno temu, gdzieś w krainach czterech pór roku, żyła sobie pewna istota. Na pierwszy rzut oka można rzec – piękna, młoda dziewczyna. Miała czarne, długie włosy i niebieskie oczy osadzone w szczupłej, okrągłej twarzy. Zwyczaj nie zaprzątała sobie głowy wdziewaniem strojów bo prawie nigdy nie bywała wśród ludzi, ale gdy już było jej dane stanąć z którymś twarzą w twarz, postać jej urzekała każdego. Mieszkała w lesie przy jeziorze. Czasem chowała się w drzewie, czasem znajdowała kącik w tataraku i tam spała. Bywało że nie spała wcale a ze swoimi ciotkami i siostrami spędzała noce na praniu tak rzadko przywdziewanych ubrań.
Często zastanawiała się dlaczego jej świat tak różni się od tego w pobliskiej wiosce, dlaczego ludzie chodzą tam ubrani, czemu mężczyźni mieszkają razem z kobietami i wydają się być razem szczęśliwi, dlaczego wszystko wydaje się tam inne…a przede wszystkim, dlaczego ona sama czuje do ludzi tak głęboką nienawiść. Krewne karciły ją za te pytania ale to wciąż nie dawało jej spokoju, a gdy ktoś jest bardzo ciekawski to nie przekonają go babcine rady…