Od tamtej chwili Nuszka zaczęła myśleć, że coś jest z nią nie tak. Wszyscy mieszkańcy wioski byli tak bardzo urzeczeni Wspaniałomyślną i zdawało się, że tylko ona i babcia były świadkami tak zaskakującego jej zachowania. Z niespokojnym sercem postanowiła zwrócić się do Jadzi, z którą spędzała najwięcej czasu.
Zagaiła rozmowę, leżąc obok Jadzi w trawie i wypatrując pierwszych gwiazd na niebie. Czuła się lepiej wiedząc, że tej pozycji nie będzie dobrze widać jej twarzy. Przytoczyła historię z poprzedniego dnia i wyraziła swoje mieszane odczucia w związku z nią. Wysłuchawszy, Jadzia oparła się na łokciu i rzekła.
– Wiesz, babcia jest dobrą kobietą, ale słabą… To dziwne, że niektórzy trwają u boku Wspaniałomyślnej, a wciąż tkwią w swoim…padołku – ostatnie słowo wypowiedziała z wyraźną niechęcią – nie sądzisz?
– Eee…no – zbita z tropu Nuszka jedynie potakiwała
– A co, boisz się? – zapytała Jadzia – na razie się uczysz więc nic się nie martw.
– Ale o co miałabym się martwić?
– Że wyślę Cię w podróż poza wioskę – bezceremonialnie odpowiedziała Jadzia – jak ktoś zasłuży to go wysyła w podróż, dlatego dziwię się, że nie wysłała jeszcze babci.
– Wydawało mi się, że wszyscy ją uwielbiają
– Babcia sama zdecydowała, że chce taka być. A skoro świadomie taką decyzję podjęła, to Wspaniałomyślna pozwoliła nam z tego korzystać. Silny człowiek ma godność, a nie…
Mimo leżącej pozycji, Nuszce przewróciło się w głowie. Czyżby usłyszała przed chwilą głos całej wioski, którego sama nie zdołała do tej pory zaobserwować? Nigdy wcześniej nie znała istoty tak dobrej jak babcia i bardzo zaskoczyły ją te słowa. Przyjrzała się Jadzi by upewnić się, że nie żartuje i spytała, już bojąc się odpowiedzi:
– Jak z tego korzystacie?
– Traktujemy ją tak, jak nam pozwala. Sama musi odnaleźć swoją siłę, inaczej się nie nauczy. Trzeba być silnym na tym świecie pełnym potworów i w ogóle – ostatnie słowa wyrecytowała niczym regułkę, którą lata wcześniej ktoś jej wkuł w głowę.
– Ale co babcia może zrobić jak ją ktoś źle traktuje? Przecież to stara kobieta.
– A co mnie to, niech już ona się o to martwi. W życiu trzeba sobie radzić.
Nuszka zamrugała. Jadzia brzmiała coraz bardziej jakby powtarzała wyuczone niegdyś lekcje. Mimo, że wychowała się w tym samym, a może jeszcze bardziej niebezpiecznym świecie potworów, słowa Jadzi były dla niej dużym zaskoczeniem. Świat Nuszki może i był okrutny i bezwzględny, ale w gruncie rzeczy był też prosty i pierwotny. W jej świecie o większości spraw decydowała natura. W sytuacji takiej jak ta była wdzięczna, że wychowała się na słuchaniu swoich własnych instynktów, a nie sprytnych teorii. “Czy tak właśnie wygląda ludzki świat?” – pomyślała.
– Mieszkasz już tutaj prawie miesiąc i nic nie zauważyłaś? Nie jesteś zbyt bystra, wiesz? – zaśmiała się słodko Jadzia, przeczesując Nuszce włosy palcami
– Czyli to jest normalne w każdej innej wiosce?
– A bo ja wiem? Tutaj się wychowałam. Ale wiem, że tu jest najlepiej. U Ciebie jak było?
– U mnie… hmm… nie było nikogo takiego jak babcia. Takiego dobrego. Szanowano stare zwyczaje i…
– Stare zwyczaje – prychnęła Jadzia, przerywając Nuszce – gdybyśmy je podtrzymywali, to u władzy byliby mężczyźni. U nas są kobiety i jest lepiej.
– A ja myślałam, że to normalne! U mnie też nie było mężczyzn u władzy, właściwie to wcale ich nie było – zaśmiała się Nuszka, po czym zorientowawszy się, że trochę za daleko zapędziła się w zwierzeniach, ucichła.
– Naprawdę? – zdziwiła się Jadzia – to skąd Ty jesteś?
– Wszyscy tu mówią, że przeszłość nie jest w naszej wiosce ważna, prawda? – odparła Nuszka
Zapadła cisza, podczas której Jadzia tak uważnie przyglądała się rozmówczyni, że jej skupienie zdawało się zagęszczać powietrze.
– Tak, to nieważne – potwierdziła dziewczyna, po czym wstała powoli, oznajmiła Nuszce że idzie spać i odeszła.
Nuszka usiadła na trawie i długo patrzyła w czerń lasu, tym razem pragnąc z całego serca zobaczyć tam Babę Jagę, z której wizyty jeszcze nie tak dawno zupełnie się nie ucieszyła. Zadałaby jej tyle pytań… Zamiast tego ujrzała migocące, ruchliwe światełko, które wyglądało jak jeden z dobrze jej znanych błędnych ogników. Usłyszała nawet parę razy szeleszczący, delikatny głosik “chodź, chodź”. Po chwili z bliskiego hipnozy stanu wyrwał Nuszkę widok kroczącego w jej stronę Jurka. Szybko wstała i uciekła.