Opowieść, część 22

Równo w miesiąc od przybycia Nuszki do wioski, zorganizowano wielką ucztę. Wszyscy mieszkańcy zebrali się wieczorem wokół wielkiego ogniska. Wspaniałomyślna wyszła na środek i przemówiła: 

– Dzisiaj mamy wyjątkowy dzień, bowiem to dziś mija miesiąc od przybycia naszej wspaniałej Nuli – z uśmiechem wyciągnęła rękę w stronę Nuszki, a wszyscy zebrani wiwatowali. Zaskoczona Nuszka podeszła do Wspaniałomyślnej i ujęła ją za dłoń. 

– Cieszę się niezmiernie z jej obecności w tym miejscu. Nasza zasada nie pytania o przeszłość nowych przybyszów zawsze skutkuje wieloma korzyściami dla wioski – Wspaniałomyślna puściła rękę Nuszki i przemierzyła kilka kroków wokół niej – tutaj natomiast mamy wyjątek. 

Nuszka zamarła, wszystkie wlepione w nią oczy zmieniły ekspresję z radosnej na zdziwioną 

– Na szczęście nasza kochana babcia jest jedną z tych, które widzą więcej. Ale nic bym się od niej nie dowiedziała, gdyby Jadzia nie przekazała mi swoich wątpliwości. 

Nuszka odnalazła wzrokiem obie wspomniane osoby. Babcia stała jeszcze bardziej przygarbiona niż zwykle, oczy miała zeszklone, a Jadzia patrzyła na Nuszkę pełnym satysfakcji wzrokiem. 

– Zasmuciło mnie jednak to, że babcia nie chciała mówić. Ale znasz naszą babcię, kłamać nie potrafi. Więc zaczęłam jej zadawać pytania. A gdy udało mi się zadać najtrafniejsze z wszystkich pytań, nie była w stanie zaprzeczyć. 

Wyraźnie czerpiąc satysfakcję z budującego się wokół nich napięcia, Wspaniałomyślna przemierzyła kilka kroków w milczeniu. 

– I tym sposobem się dowiedziałam, że jesteś boginką – spojrzała z lekkim uśmiechem na Nuszkę. Cała wioska wstrzymała oddech – obdartą ze swojej mocy co prawda boginką, która niegdyś parała się wstrętnymi zajęciami tego nędznego plemienia. Jestem uczciwą osobą, więc wyjaśnię ci dlaczego opuścisz wioskę. My tutaj nie tolerujemy zła. My tolerujemy tutaj wyłącznie dobro i krystaliczną czystość. 

– Co ze mną zrobicie? – zapytała Nuszka 

– Wyślemy Cię w podróż 

– Dziecko! – babcia ruszyła w stronę Nuszki tak szybko, jak była w stanie. Wspaniałomyślna stanęła jej na drodze, wyglądała na wściekłą. Zamachnęła się i najzwyczajniej uderzyła babcię w twarz. Ta upadła. Przerażona Nuszka podbiegła do babci by pomóc jej wstać. Nikt poza nią się nie ruszył. 

– Tak, tak, pożegnajcie się. Za chwilę wyruszasz w podróż. Jadzia pomoże Ci się spakować – Wspaniałomyślna skinęła na kilka innych dziewcząt. Te stanęły wokół Nuszki półokręgiem. Nuszka chwyciła babcię za rękę, pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. 

– Nie martw się babciu, znajdę sposób by Cię odwiedzić – wyszeptała babci do ucha, po czym wstała i ruszyła za dziewczętami i Jadzią. Babcia zdawała się niepocieszona zapewnieniem Nuszki. Wyglądała wręcz na zatrwożoną. 

Dziewczęta odprowadziły Nuszkę do jej chatki i oznajmiły, że poczekają na zewnątrz aż się spakuje. Miała z sobą niewiele rzeczy, które mogłaby zabrać. Gdy już kończyła przygotowania, usłyszała czyjś szept: 

– Nula!  

Rozejrzała się dookoła, ale nikogo nie było. 

– Nula! –  poczuła uderzenie w głowę, spojrzała w stronę okna. Dała się zauważyć jasna czupryna i niebieskie oczy – spakowana? – to był Jurek 

– Tak, zaraz wyruszam – odpowiedziała szeptem 

– Nula, nigdzie nie wyruszasz, oni cię zabiorą do Pokoju Snów, zabiją! 

Nuszka podbiegła cicho do okna: 

– Co ty gadasz? 

Nagle Jurek zanurkował z powrotem w krzaki. Po kilkunastu sekundach snów się pojawił: 

– Wyłaź przez to okno, pomogę ci uciec. Dalej, one tu łażą! 

Ktoś zapukał głośno do drzwi, dał się słyszeć solidny, damski głos “No ile można się pakować?”. Nie odpowiadając na to, Nuszka chwyciła torbę i nagle dała susa przez okno. Jurek zaskoczony jej szybką reakcją zerwał się z miejsca i polecił “szybko, tam!”. Przyciągnięte dziwnymi odgłosami dziewczęta pognały za nimi, ale Jurek miał przygotowanego konia. Wrzucił wręcz Nuszkę na jego grzbiet i sam nań wskoczył, by zaraz pognać przed siebie. Nuszka usłyszała przy swoim uchu głośne “ał!” – najwyraźniej Jurek oberwał jakimś kamieniem, które przez chwilę fruwały wokół nich.  

Pędzili długi czas, a przez całą tę podróż Nuszka czuła jednocześnie wściekłość i radość. Wściekłość o to, że babcia została tak okrutnie potraktowana i radość, że w końcu znów posłuchała swojej intuicji. 

*** 

Przy pierwszym postoju do Nuszka dała upust emocjom. 

– Jaka ja jestem głupia! Ludzie to gorsze potwory niż mamuny czy boginki! A parę dni temu… nawet był błędny ognik i wołał mnie! Nie posłuchałam – ostatnie słowa warknęła, rzucając z impetem torbę na trawę. 

– Nie wszyscy ludzie są tacy 

– A skąd ty to możesz wiedzieć co? Pewnie się tu kisiłeś całe życie jak oni wszyscy 

– Nie, przyszedłem tu z daleka… 

– Jaka ja jestem głupia, taka głupia! – Nuszka chwyciła swoje włosy w garści i zaczęła je sobie szarpać 

– Co ty robisz! – Jurko podbiegł i chwycił ją za nadgarstki – nie rób sobie krzywdy 

– A co z babcią? Nie może tam zostać, trzeba ją stamtąd zabrać! – powiedziawszy to, Nuszka zobaczyła patrzącego na nią Jurka. Nic nie mówił, nie ruszał się z miejsca. 

– Nie pojedziesz?  

Jurko szukał przez chwilę odpowiednich słów, by jego odpowiedź była do przyjęcia: 

– Nie jesteśmy tymi, którzy mogą pomóc babci. 

– Ktoś inny jej pomoże? – zapytała z czystą ciekawością i nadzieją Nuszka 

– Nulka, uwierz mi, że babcia na swój sposób jest szczęśliwa 

– Co?! 

– To brzmi głupio – pośpiesznie wyjaśnił Jurko, zbliżając się do Nuszki – ale gdyby chciała opuścić wioskę, zrobiłaby to dawno temu. Może to zrobić codziennie. Wielu wie o jej cierpieniu i chciałoby jej pomóc. 

– Żaden człowiek nie chciałby pozostać w takich warunkach! Gdybyś był tak poniżany to czy nie chciałbyś opuścić swojego kata? 

Jurko zaśmiał się ponuro. 

– Czyż nie zajęło Ci 90 lat, aby zrozumieć, że musisz opuścić swoją rodzinę? Babcia jest młodsza od Ciebie. Niektórzy wybierają taki los, a my nic nie możemy z tym zrobić. To ich nie czyni gorszymi albo słabszymi, oni po prostu mają siłę, by w tym trwać. 

– Może nie rozumiesz, bo babcia nie znaczy dla Ciebie tyle, co dla mnie – odparła rozgoryczona Nuszka 

– Znaczy dla mnie tak wiele, że po kilkunastu próbach pomocy w jej ucieczce zaakceptowałem w końcu odpowiedź “tu jest mój dom, Jurko”. 

Nuszka patrzyła na Jurka w milczeniu, do oczu napływały jej łzy. Energia, którą chwilę wcześniej chętnie włożyłaby w obmyślanie planu na ratunek babci, przeistoczyła się w przejmujący smutek. Zrozumiała, że jej i babci drogi tutaj się rozchodzą. Nie obchodziło jej nawet w tej chwili, że Jurko skądś wiedział o tym, co o sobie ukrywała. Nie miało to teraz znaczenia. Jurko podszedł powoli do Nuszki, wyjmując z rękawa małą chusteczkę.  

– Mnie od dwóch lat wydawało się, że jestem gotów na to, by odejść – delikatnie zbliżył dłoń, by otrzeć jej z policzków wielkie łzy, ale ona odepchnęła ją i wyjęła mu chusteczkę z ręki, by zrobić to sama – ale dopiero dzisiaj pojawiło się coś, co mnie do tego popchnęło. To znaczy, że dopiero dzisiaj byłem gotów. 

Spoglądając w jego dobrotliwe, niebieskie oczy Nuszka zrozumiała, że Jurek wypowiada te słowa z nie mniejszym bólem niż ten, który ona sama czuła. Mimo wielkiej goryczy w sercu, zaufała mu.  

Po tej rozmowie napięcie i zamroczenie opuściło jej ciało i dotarło do niej, jak bardzo jest wściekła. Na Wspaniałomyślną, na Jadzię, na babcię za to, że nie chce odejść z wioski, na siebie za to, że pozwoliła się pogrążyć w iluzji wspaniałości tego miejsca. Krzyczała więc tak długo, aż gardło odmówiło jej posłuszeństwa. A potem poprosiła księżyc, by przekazał babci słowa pożegnania i zasnęła. 

Post napisała Paulina

Najnowsze

Opowieść, część 27

Nuszka znała krainę wił tylko z opowiadań. ...

Opowieść, część 26

Zajadając się pokaźnym kawałkiem mięsa, Jurek z ...

Opowieść, część 25

Wędrówka przez las zdawała ciągnąć się w ...

Opowieść, część 24

- Jurek! Jurek! - pozostając pół kroku ...